Czy wypadki muszą się zdarzać?

Justyna Kazimierska 10 lipca, 2020 Brak komentarzy

Autor: Dariusz Załuska – Dyrektor ds. Transportu Pasażersko Kołowego

Miejska komunikacja autobusowa wydaje się być najbezpieczniejszym środkiem publicznego transportu pasażerskiego. I pewnie tak jest chociaż wypadki zdarzają się wszędzie, to jednak w komunikacji miejskiej z reguły mamy do czynienia  z kolizjami. Ostatnie zdarzenia w Warszawie,  wstrząsnęły  nie tylko uczestnikami tych zdarzeń, ale również i opinią publiczną. Jak to możliwe, że autobusem wartym ca. 1,5 mln zł i mogącym przewozić 160 pasażerów kierował młody człowiek pod wpływem narkotyków? Mamy szczególne regulacje dotyczące normowania czasu pracy kierowców, autobusy wyposażone w inteligentne systemy wykrywania alkoholu u prowadzącego pojazd i blokujące możliwość uruchomienia silnika, ale niestety nie ma jeszcze możliwości detekcji głupoty i braku odpowiedzialności ( a szkoda). Najłatwiejszą reakcją ukierunkowaną „pod publiczkę” było by przeprowadzenie kontroli u wszystkich przewoźników pod każdym aspektem, może coś się znajdzie i będzie można powiedzieć, że jednak nie dotrzymano jakiś procedur. Ale czy to jest właściwe podejście do analizy przyczyn tych tragicznych i bulwersujących zdarzeń? Niestety nie!!! Od kilku lat brakuje kierowców i to nie tylko na rynku przewozów miejskich, ale również w całej branży transportowej. A to oznacza, że liczą się każde ręce do pracy, nieważne czy tą pracę traktujące poważnie. Takie wypadki mogły zdarzyć się w każdej firmie transportowej, ale wydarzyły się u przewoźnika niezależnego. Nie bez przyczyny. Przewoźnicy niezależni muszą ubiegać się o zlecenia w ramach przetargów publicznych, gdzie podstawowym parametrem podlegającym ocenie jest cena usługi, a kolosalny wpływ na tę cenę mają koszty osobowe tj. koszty kierowców (nawet ponad 30% kosztu całkowitego). Zlecający – Organizator stara się „dbać” o pracownika wpisując w wymagania SIWZ konieczność zatrudnienia go w ramach umowy o pracę, ale już nie bardzo się przejmuje gdy pojawiają się warunki znacznie pogarszające efektywność realizacji przewozów u takiego operatora. Inaczej sytuacja wygląda u operatora realizującego przewozy na podstawie umowy z powierzenia (tj. bezprzetargowo). Obowiązuje tu rekompensata, a nie gra rynkowa, więc operator nie ma takiej presji na optymalizowanie wysokości kosztów, kieruje się jedynie ich rodzajową zasadnością. Koszty te zastaną mu pokryte w ramach rekompensaty wyliczanej na zasadzie koszt plus. Ktoś może zadać pytanie co to ma wspólnego z wypadkiem? A ma. Operatorzy realizujący przewozy w ramach umów z powierzenia mogą płacić i płacą bardziej atrakcyjne wynagrodzenia wybierając z rynku najlepszych pracowników / kierowców. Pozostali przy notorycznym braku kierowców mogą jedynie w ramach swoich budżetów walczyć ze sobą o przejęcie tych, których nie zatrudniły spółki miejskie. Czyli walka idzie również o kierowców, których w normalnej sytuacji na runku pracy pewnie by nie zatrudnili. Sytuacja niedoboru kierowców na rynku pracy utrzymuje się od kilku lat. Niestety nie widać  żadnych działań ze strony Państwa ani Organizatorów, mających na celu ograniczenie nierównej konkurencji między operatami niezależnymi. Wypadek jest zdarzeniem nieprzewidywalnym i może mieć miejsce wszędzie, ale nie wyciągajmy zbyt pochopnych wniosków o źródłach jego przyczyn. Wydarzyła się wielka tragedia, nie ograniczajmy się do działań jedynie populistycznych – masowych kontroli z których nie wiele wyniknie. Problem tkwi w systemie szkolenia kierowców autobusów, a właściwe jego braku oraz małej atrakcyjności finansowej dla znacznej grupy chętnych do tego zawodu. Niska podaż, a właściwie jej brak na rynku kierowców powoduje, że przewoźnicy są skazani na walką o każde ręce do pracy i jeśli kandydat ma zaświadczenie lekarskie „głębiej mu się w oczy nie zagląda”.  Może warto pomyśleć o rozwiązaniu jakie funkcjonuje w Niemczech tj. wprowadzeniu pensji minimalnej dla danej branży, która zapewniała by atrakcyjność tego zawodu i dopływ nowych odpowiedzialnych pracowników. Rozwiazywanie kontraktu z jednym przewoźnikiem i próba zlecenia jego zakresu działań drugiemu na rynku warszawskim nie spowoduje żadnej zmiany na lepsze, bo i tak ci sami kierowcy będą wykonywać przewozy. Nie ma innych na tym rynku. Jeśli chodzi o profilaktykę przeciw stosowaniu środków psychotropowych to potrzeba tu uregulowań prawnych i inwestycji w odpowiedni sprzęt  i badania.  Jeszcze raz twierdzę, że takie sytuacje niestety mogą zaistnieć nie tylko u innych operatorów miejskich ale u wszystkich przewoźników.

7/2020